Kto przesiadł się z auta z xenonem/led na zwykły halogen doceni te żarówki. Upatrzone w dobrym promo. 150% więcej światła raczej nie dają, ale w tej cenie i tak warto kupić. Ktoś ma u siebie?
Zaledwie dwa litry, bardzo szybkie DSG i ponad 500KM w niepozornej limuzynie dla rodziny. Jeździłbyś? Daily chyba idealne _____ ⤵️
Wyobraź sobie, że stajesz za takim Cieniasem na światłach, ten dyfuzor robi robotę Kto włożył kawał serca w to auto, szanuję.
Nie spotkasz takiego ST na każdej ulicy, jest lekki i dobrze się prowadzi. Dobra opcja na zabawkę za kilkanaście tysięcy? :) _____
"Oszczędne" 500KM w mega setupie do wzięcia Sa tu właściciele C5'tek? Pokażcie auta. _____ Wystaw u nas swoje auto⤵️
To było auto, to był piec i to w dodatku w manualu Cena jak za nowsze M5 E60, jednak ta V8 przejedzie dwa razy tyle co tamto V10 już nie wspominając o
Niestety, wiele z nich jest po prostu powolna. Ze względu na duży rozmiar mapy GTA 5 musimy jak najszybciej dostać się z punktu A do punktu B. Dlatego szybkie samochody GTA w GTA 5 są tak pożądane i drogie! Niezależnie od tego, czy potrzebujesz samochodu do misji, wyścigów czy kradzieży jeszcze lepsze samochody przydadzą się każdemu.
Szybkie za grosze - ogłoszenia. 2,828 likes · 3 talking about this. Powrót strony Szybkie auta za grosze! Poprzednia strona została usunięta!
W tej cenie można przebierać w sportowych autach. M5, RS6, C63, jest tego masa, jednak żadne z nich nie będzie trzymało już tak ceny jak ten Skyline.
See more of Szybkie auta za grosze on Facebook. Log In. or. Create new account. Tanie Samochody. Cars. Two Face Project Ej9. Cars. Najlepsze audio na OLX, Allegro
H5g2Fb. Parówki po węgiersku? Idealnie smakują z makaronem, ziemniakami, ryżem lub pieczywem, więc możesz zastosować dowolne kombinacje - wedle uznania. Są świetnym rozwiązaniem, gdy nie masz pomysłu, czasu i składników. Smacznego!Parówki po węgiersku. Składniki:1/2 kg cienkich parówek250 g pieczarek1 duża cebula1 duża papryka2 łyżki koncentratu pomidorowego1 łyżka mąki pszennej1/3 szklanki kwaśnej śmietanysól, pieprz, ostra papryka, zioła prowansalskienatka pietruszki,olej do smażenia,2 szklanki bulionuParówki po węgiersku. Wykonanie:Pieczarki obrać, pokroić i podsmażyć na odrobinie w kostkę cebulę i paprykę dodać do pieczarek, dusić, aż cebula się lekko zrumieni. Dodać parówki pokrojone w plasterki i zalać
Niedawno przez zbieg okoliczności trafiłem na stronę wypożyczalni, która wypożycza samochody z LPG za podobno najniższe stawki w Warszawie. Zamiast floty nowych aut na gwarancji ma podstarzałe Ople Zafiry, Astry itp. Postanowiłem więc, że wynajmę na kilka dni najtańszy pojazd w ofercie. Samochód, którym jeździłem, to Opel Astra F z 2000 r. Cena za jego wynajem z wypożyczalni Brumbrumki jest naprawdę kusząca, ponieważ biorąc go na dłuższy okres płaci się zaledwie 20 zł za dzień. Przy takim krótkim wypożyczeniu, jak w moim przypadku, jest nieco drożej, ale to nadal groszowe kwoty. Stawka za dobę to 50 zł jeśli oddajemy auto po 24h, biorąc na 2 dni za każdy zapłacimy 40 zł, przy 3 będzie to już 35 zł i tak to spada do 25 zł w przypadku wynajmu miesięcznego, a potem do wspomnianych 2 dych przy dłuższych okresach. Cały biznes wygląda na świeżo otwarty. Szukanie jednego spójnego cennika czy klarownej listy aut na fanpage’u to daremny trud, o wszystko trzeba pytać telefonicznie. Na całe szczęście właściciel jest bardzo kontaktowy, choć nieco niefrasobliwy. Prosiłem o przesłanie umowy wynajmu, jaką będę miał podpisać, by móc się z nią zapoznać przed faktem. Pomimo przypominania zobaczyłem ją dopiero w chwili odbioru samochodu. Na szczęście była krótka i napisana zrozumiałym językiem. Zaczynam przygodę z Oplem Oczywiście przy tak śmiesznej cenie, wynoszącej 35 zł za dobę, nie oczekiwałem, że w gratisie do Astry grupa modelek przyniesie mi drinka i będzie wachlować w trakcie podpisywania umowy. Po samochód pojechaliśmy z kolegą z redakcji do Wesołej, peryferyjnej, spokojnej dzielnicy Warszawy. Opel stał przed jednym z domów jednorodzinnych, a razem z nami przed furtką czekało 2 panów o śniadej cerze, którzy intensywnie sprawdzali sprawność tylnych amortyzatorów. W końcu wyszedł do nas właściciel, poinformował ciemnowłosych dżentelmenów, że nie mogą wypożyczyć Opla, bo jest zarezerwowany i przeszliśmy do formalności. Wreszcie dowiedziałem się ile wynosi kaucja – śmieszne 100 zł. Poinformowano nas, że samochód nie ma żadnych wygód, ale za to jest niezawodny i jeden z klientów pojechał nim do Zakopanego. Według zapewnień właściciela odbieraliśmy dokładnie to, czego oczekiwałem. Proste, tanie i sprawne auto, które dowiezie mnie za grosze tam gdzie tego potrzebuję, ale nie ma żadnych zbędnych bajerów. Przecież nie będę oczekiwał fajerwerków płacąc 35 zł za dzień. Niby w porządku… Odbierając kluczyk do auta od przesympatycznego właściciela wypożyczalni byłem pełen entuzjazmu. Pogawędziliśmy chwilę, dowiedzieliśmy się, że w planach są nowe punkty odbioru samochodów, do których łatwiej dojechać komunikacją niż do Wesołej. Pochwaliliśmy właściciela za pomysł na biznes, w końcu wynajem tanich, zupełnie zwyczajnych aut to pewna nisza na rynku. Wszyscy skupiają się na nowych, dość drogich pojazdach. Astra, która trafiła w moje ręce na kilka dni nie wyglądała źle. Przede wszystkim poza drobnymi kropkami na tylnych nadkolach i jednym miejscem z odpadającą szpachlą nie była zardzewiała. To rzadkość w tym modelu. Także środek, choć wykazywał ślady zużycia, nie sprawiał wrażenia zniszczonego. Tanio, skromnie, ale schludnie. Poza tym ten egzemplarz miał hak i gaz. Idealny samochód użytkowy. Opel odpalił na widok kluczyka. Jedyna wada mechaniczna, o której właściciel wypożyczalni wspomniał, to układ wspomagania, który miał już prawie nie działać. Faktycznie, kierownicą kręciło się trudniej niż w moim Polonezie. Ciekawe tylko, że zaglądając pod maskę znalazłem jednorowkowe koło pasowe z paskiem, który napędza jedynie alternator, żadnej pompy wspomagania. Zupełnie jakby po prostu nigdy jej tam nie było. Ale może po prostu się nie znam. Nie jest to jednak zbyt duży problem w Astrze wynajętej za 35 zł na dobę. Póki co wszystko zapowiadało się tak jak oczekiwałem. Sprawne, choć nie idealne wozidło za grosze. …ale jednak nie do końca Ruszyłem zadowolony, ale już pierwsze nierówności trochę ugasiły mój optymizm. Zawieszenie, zwłaszcza tylne, żyło własnym życiem, a amortyzatory dawno temu odmówiły współpracy. No trudno, w końcu to najtańsze auto z wypożyczalni reklamującej się niskimi cenami. Tak samo tłumaczyłem sobie to, że silnik dławi się przy przyspieszaniu kiedy pracuje na gazie. W końcu to instalacja starego typu, z manualnym przełączaniem, może się zdarzyć, że jest źle wyregulowana. Tragedią nie było też to, że pojazd lekko ściąga w prawo. Pal sześć lekko przedmuchujący wydech, pocący się olejem silnik, sparciałe przewody odmy i podciśnienia czy inne gumy pod maską. To wszystko nie jest niczym specjalnie zaskakującym w starym aucie. Zwłaszcza takim, które wynajmuję płacąc za dobę mniej niż za godzinną przejażdżkę Maluchem od Panka. O jedną usterkę za dużo Niestety, odkryłem jeden bardzo poważny problem, którego nie da się uzasadnić niską ceną. Hamulce, względnie to co z nich zostało. Po wciśnięciu pedału nie tylko czuć było wyraźne bicie tarczy, ale i skuteczność okazała się praktycznie zerowa. Zatrzymanie się wymagało przyłożenia dużej siły i trwało o wiele za długo, nawet biorąc poprawkę na wiek Astry. Żeby zobrazować wam stan tych spowalniaczy (inaczej nie wypada ich nazywać) powiem, że mój Polonez z prehistorycznym układem ma krótszą drogę hamowania niż ten Opel. Niektórych mogłoby zaniepokoić – standardowa temperatura w korku Właściciel wypożyczalni przy odbiorze auta zapewniał mnie, że w razie usterek można pojechać do warsztatu w Wołominie, gdzie wozy z floty są serwisowane bez kolejki. Na pewno naprawiliby tam te hamulce. Problem jednak w tym, że to strata czasu wynajmu, za który przecież płacimy. Co więcej, właściciel wypożyczalni był zaskoczony kiedy poinformowałem go o problemie z autem. Rozumiem jego tłumaczenia, że to najtańszy pojazd i jest non stop wynajęty, ale tak ważny dla bezpieczeństwa podzespół powinien być regularnie sprawdzany i w razie potrzeby naprawiany. Ta dodatkowa praca może oczywiście podnieść cenę wynajmu, ale jeśli tak się stanie, to będzie to oznaczać, że obecna była zbyt niska. Dobra idea, ale wymaga dopracowania Jak przyznał sam właściciel wypożyczalni, ze względu na wielkość floty nie zawsze jest w stanie skontrolować stan poszczególnych pojazdów, a nie wszyscy klienci zauważają i informują o usterkach. Jestem w stanie w to uwierzyć, ale nie usprawiedliwia to pominięcia kwestii tak ważkiej jak hamulce. Drobne usterki w aucie wynajmowanym za grosze nie są problemem, ale bardzo obniżona sprawność hamulców to już jednak przesada. Poza tą jedną, choć ważną wtopą, idea taniej wypożyczalni jest świetna. To, że można za grosze wynająć samochód, który ma tylko dojeżdżać z punktu A do B i nic więcej to wypełnienie pewnej niszy. W końcu nie każdy potrzebuje auta zupełnie nowego, wiele osób chce tylko taniego, odpowiednio pojemnego środka lokomocji. Takie właśnie pojazdy oferuje wypożyczalnia Brumbrumki. Ten biznes ma potencjał, ale potrzebuje dopracowania systemu działania, w tym przede wszystkim kontroli nad stanem aut i bardziej uporządkowanej komunikacji z klientami. Wtedy wróżę tej inicjatywie sukces. Na razie też można wynajmować od nich auta, ale lepiej sprawdzać je dokładnie w obecności właściciela, by nie trafić tak jak my na wóz bez hamulców. Jeśli wydaje wam się, że moje wrażenia z wynajmu Opla Astry są nadmiernie negatywne, bo po prostu nie lubię tej marki i modelu, to przeczytajcie co na ten temat ma do powiedzenia mój kolega z redakcji, Tomek Domański. Odbierał to auto razem ze mną i miał okazję się nim trochę przejechać. Tomek rzecze: Na początku myślałem, że przez Michała przemawia po prostu oplofobia. Ta Astra nie wyglądała bowiem jakoś tragicznie, kiedy oglądaliśmy ją czekając na załatwienie formalności związanych z wynajmem. Samochód – mówiąc kolokwialnie – wyglądał, jakby trzymał się kupy, więc szybko założyłem, że jeździć też będzie jako-tako. A potem usiadłem za kierownicą i się nią przejechałem Jeśli właściciel wypożyczalni mówi prawdę i ktoś serio pojechał tym samochodem z rodziną do Zakopanego i z powrotem, to gratuluję odwagi. Pomijając już niedziałający układ wspomagania, czy zawieszenie, które sprawia, że Astra tańczy jak szalona na każdym wyboju, hamulce w tym samochodzie po prostu nie istnieją. I nie chodzi mi o to, że hamulce są słabsze, bo to starszy samochód. Miałem sporo starszych samochodów i w każdym po naciśnięciu na pedał hamulca działo się o wiele, wiele więcej, niż w tej Astrze. Tutaj, zamiast efektu hamowania, człowiek wyczuwa tylko bicie tarczy hamulcowej. Coś za coś jak to mówią. Jedyne pozytywne wrażenie z jazdy tym autem dotyczy pokonywania progów zwalniających. Praktycznie nie trzeba przed nimi zwalniać. Raz, że i tak się za bardzo nie da, a dwa, że na tym zawieszeniu i tak nie robi to żadnego wrażenia. I to tyle, jeśli chodzi o zalety. Rozumiem i popieram samą ideę bardzo taniej wypożyczalni. Byłem wręcz entuzjastycznie nastawiony do tego, że ktoś wpadł na pomysł wypożyczania ludziom niedrogich, starszych aut za kilkaset zł miesięcznie. Nie brałem jednak pod uwagę, że we flocie takiej wypożyczalni mogą jeździć takie… okazy, jak ten testowany przez nas Opel. Gdybym wynajął ten samochód prywatnie, to albo zwróciłbym go po kwadransie, albo zabrał do serwisu, który opiekuje się flotą wypożyczalni i renegocjował stawkę za wynajem na bazie tego, że pewnie straciłbym pół dnia czekając aż w wynajętym samochodzie ktoś wymieni mi hamulce. Jeśli chcecie wynająć coś naprawdę taniego, to warto zachować czujność i sprawdzić auto zanim pożegnacie się z jego właścicielem. Inaczej zostaniecie z czymś takim, jak my.
Fot. Materiały prasowe Skoda Przejdź doSkoda Octavia II – czeski mistrz oszczędnej jazdyVolvo V50 – nowoczesne kombi i klasyczny silnikCitroen C5 I – i mamy kolejne auto do LPG za 20 tysięcyHonda Accord VII – trzeba pamiętać o dodatkowym smarowaniu!Opel Astra III – potencjał LPG dostrzegł nawet producentŚrednie ceny paliw są nieubłagane. LPG jest prawie dwuipółkrotnie tańsze od benzyny! A tak potężna dysproporcja sprawia, że eksploatacja samochodu na gazie będzie kosztować grosze i znaczenie traci nawet koszt montażu instalacji – ten zwróci się w okamgnieniu. Oczywiste argumenty sprawiają, że coraz większa ilość kierowców w Polsce postanawia powrócić do paliwa alternatywnego. My zatem postanowiliśmy sprawdzić w jakim samochodzie najlepiej to zrobić. Oto nasze zestawienie – znajdźcie swoje auto do LPG za 20 tysięcy. Skoda Octavia II – czeski mistrz oszczędnej jazdy Octavia drugiej generacji zdecydowanie nie była nigdy najładniejszym samochodem koncernu Volkswagena. Miała jednak inne zalety. Mimo iż auto pochodzi z segmentu C, oferuje wyjątkową ilość przestrzeni. W kabinie z powodzeniem mieści się czterech dorosłych pasażerów. Za tylną kanapą natomiast można upchnąć rekordową ilość bagaży. Kufer liczy aż 560 litrów w wersji liftback i 580 litrów w wariancie kombi. Dodatkowo Octavia dawała możliwość podróżowania za grosze. A wystarczyło żeby kierowca wybrał model napędzany 1,6-litrowym benzyniakiem i sparował go z instalacją gazową. Sam silnik nie jest żadnym szczytem techniki. Doskonale pamięta jeszcze lata Skoda Octavia II / Fot. Materiały prasowe Skoda Golfa trzeciej generacji, ma 8-zaworową głowicę oraz 102 raczej ospałe konie mechaniczne. Prosta konstrukcja sprawia jednak, że jednostka idealnie dogaduje się z układem zasilania gazem. W ten sposób właściciel nie musi się bać zapotrzebowania na paliwo w mieście oscylującego w granicy 11 litrów benzyny. Dysponując kwotą na poziomie 20 tysięcy złotych kupujący może zdecydować się na zadbany egzemplarz Skody Octavii II pochodzącej z roku 2007 lub 2008. Volvo V50 – nowoczesne kombi i klasyczny silnik W momencie premiery Volvo V50 w roku 2004 wszyscy przecierali oczy ze zdziwienia. Nie mogli uwierzyć w to, że Szwedzi zdecydowali się na zaoferowanie 5-cylindrowego silnika o pojemności 2,4 litra w palecie tak nowoczesnego modelu. Jednostka w tym czasie nie była ani młoda, ani specjalnie zaawansowana technologicznie. A dodatkowo charakteryzowała się wielkim apetytem na paliwo. Ten na szczęście nie musi stanowić zasadniczego ograniczenia na rynku wtórnym. W końcu motor z powodzeniem można łączyć z instalacjami zasilania LPG. A jazda na gazie sprawia, że podróżowanie Volvo zaczyna kosztować grosze. Volvo V50 / Fot. Materiały prasowe Volvo Pomijając możliwość współpracy z zasilaniem LPG, 2,4-litrowy silnik Volvo ma jeszcze dwie zalety. Po pierwsze jest naprawdę trwały! Niewysilona konstrukcja wymaga właściwie tylko regularnej wymiany filtrów i innych materiałów eksploatacyjnych. Poza tym bezawaryjnie powinna pokonać nawet pół miliona kilometrów. Po drugie na rynku występują dwie wersje – 140- i 170-konna, a obydwie są wystarczająco dynamiczne. Już słabszy wariant rozpędza rodzinne kombi do pierwszej setki w 10 sekund. A to wynik wyjątkowo rozsądny. Za sumę na poziomie 20 tysięcy złotych wybór używanych Volvo V50 jest naprawdę szeroki. W maksymalnie optymistycznym scenariuszu auto, które trafi w ręce nowego właściciela, będzie pochodziło z rocznika 2005 lub 2006. Citroen C5 I – i mamy kolejne auto do LPG za 20 tysięcy Pierwsza generacja Citroena C5 nie kojarzy się najlepiej kierowcom. Auto cieszy się opinią awaryjnego i zdecydowanie niedopracowanego. Długą listę usterek mimo wszystko da się mocno zoptymalizować, a wszystko za sprawą wyboru modelu wyprodukowanego po liftingu. W takim przypadku właścicielowi zostanie dosłownie 10 – 20 proc. charakterystycznych problemów znanych na początku produkcji. Jaki silnik wybrać? Do zasilania gazem zdecydowanie najlepszy będzie 2-litrowy, wolnossący wariant o mocy 136 koni mechanicznych. Citroen C5 I / Fot. Materiały prasowe Citroen Recepta na atrakcyjność francuskiego benzyniaka ukrywa się w jego konstrukcji. To w gruncie rzeczy niezwykle prosty i mało wymagający silnik. A wytrzymałość podyktowana zasadami starej, motoryzacyjnej szkoły sprawia, że nawet gaz nie robi większego wrażenia na elementach zamontowanych wewnątrz bloku. Najdroższe egzemplarze benzynowych Citroenów C5 I w wersji po liftingu kosztują maksymalnie 18 tysięcy złotych. Za tą sumę kupujący otrzymuje liftbacka lub kombi segmentu D nawet z roku 2008. Pomijając dobre przygotowanie do zasilania LPG, Francuz ma jeszcze inne zalety. Zawieszenie jest potwornie komfortowe, kabina nie żałuje pasażerom przestrzeni, a bagażnik mieści od 456 litrów w liftbacku do 563 litrów w kombi. Jednym słowem C-piątka to idealne auto rodzinne. Honda Accord VII – trzeba pamiętać o dodatkowym smarowaniu! Przez całe lata kierowców przekonywało się o tym, że silniki benzynowe produkowane przez Hondę niezbyt dobrze znoszą zasilanie gazem. To jednak nie do końca prawda. O ile standardowa instalacja dosyć szybko może odbić się na kondycji silnika – ten jest niezwykle wrażliwy na oddziaływania cieplne, o tyle wystarczy uzupełnić ją o precyzyjny system smarowania zaworów, a poważne awarie przestaną mu grozić! Dodatkowy układ lubryfikacyjny oczywiście stanowi nadprogramowy wydatek – szacowany na mniej więcej tysiąc złotych. Ten jednak bardzo szybko zawróci się podczas eksploatacji Hondy Accord. Szczególnie że w cyklu miejskim Japończyk potrafi spalić ponad 10 litrów paliwa. Honda Accord VII / Fot. Materiały prasowe Honda Co jeszcze przemawia na korzyść japońskiego sedana i kombi? Wyśmienite prowadzenie! Niezależne zawieszenie pewnie trzyma się drogi w każdych warunkach, a precyzyjny układ kierowniczy pozwala na pełne kontrolowanie toru jazdy. Poza tym 2-litrowy benzyniak ma 155 koni mechanicznych i oferuje dobrą dynamikę, stylizacja jest wyjątkowo agresywna i dobrze wygląda nawet dziś – 15 lat po premierze auta, a pojemność załadunkowa waha się od 456 litrów w sedanie do 518 litrów w kombi. Przy budżecie ustalonym na 20 tysięcy złotych kupujący może poszukiwać Accorda siódmej generacji pochodzącego z roku 2003 lub 2004. Opel Astra III – potencjał LPG dostrzegł nawet producent Astra trzeciej generacji stanowiła prawdziwą rewolucję w gamie Opla. Pokazała bowiem, że niemiecki samochód pochodzący z Russelsheim potrafi być naprawdę ładny! Nowoczesny przód został zestawiony z harmonijną linią boku oraz wyjątkowo zgrabnym tyłem. A tak skomponowana bryła musiała spodobać się kierowcom. Szczególnie że została zestawiona ze sprawdzonymi rozwiązaniami, a w tym 1,6-litrowym silnikiem benzynowym, który idealnie nadaje się do zasilania gazem. Dowód? Modele o mocy na poziomie 115 koni mechanicznych z czasem zaczęły być fabrycznie parowanie z instalacjami LPG i nierzadko były bezawaryjnie eksploatowane we flotach firmowych. Opel Astra III / Fot. Materiały prasowe Opel 1,6-litrowy benzyniak nie czyni z Opla Astry III demona prędkości. W wersji 115-konnej rozpędza hatchbacka do pierwszej setki w nieco ponad 11 sekund. Mimo wszystko powinien być naprawdę trwały. Mechanicy mają do tej konstrukcji tak właściwie tylko dwa zastrzeżenie serwisowe. Warto skrócić interwał wymiany paska rozrządu ustalony przez producenta oraz z czasem mogą zacząć pojawiać się drobne wycieki oleju. Wybierając auto do LPG za 20 tysięcy złotych kupujący może poszukiwać Astry wyprodukowanej w roku 2006, 2007 lub 2008.